Wielokrotnie zaczynamy w życiu różnego rodzaju projekty, niektóre udaje nam się ukończyć, inne wyrzucamy w kąt. Do tych drugich należą najczęściej te, które prywatnie rozpoczynamy. Jest to na przykład nauka gry na klarnecie, języka obcego czy regularne chodzenie na siłownie. Zazwyczaj tłumaczymy ten stan brakiem czasu. Jest to jednak wymówka tak oklepana, że sami zdajemy sobie sprawę, że gdybyśmy chcieli znaleźlibyśmy w naszym kalendarzu, choć godzinę lub dwie na wyjście na trening. W dzisiejszym tekście chciałbym udowodnić Ci, że ty również możesz to zrobić. Załóżmy, że masz trzydzieści lat i dwójkę dzieci. Pracujesz 6 razy w tygodniu po osiem godzin. Dodatkowo niedziele spędzasz tylko i wyłącznie z rodziną i to im chcesz poświęcić całą uwagę. Po odjęciu czasu, w którym pracujesz, śpisz oraz dojeżdżasz do pracy uzyskujemy 36 godzin. Każdego dnia powiedzmy, że poświęcasz połowę wolnego czasu na sprzątanie, zakupy i rodzinę. Nadal jednak mamy do dyspozycji 18 godzin, z których 12 odejmijmy na nagłe wypadki. Uzyskujemy ostatecznie 6 godzin, czyli 3 treningi po dwie godziny w tygodniu.
Jaka pora na trening jest najlepsza?
Dla wielu osób pora treningowa nie ma większego znaczenia. Zazwyczaj tacy trenujący uważają, że najważniejsze jest, aby po prostu zrobić jednostkę. Tak jednak do końca nie jest. Przyjmuje się, że najlepsza pora na trening to 16:00-17:00. Zdecydowana większość z nas jest wtedy po pracy. Głowa jest odciążona, ponieważ nie skupiamy się już na kłopotach związanych […]